nasza galeria
artysci
sztuka w Lodzi
architektura
linki
kontakt


pagerank


PARTNERZY

archiwum

Wyszukaj z Google

 

powrót

KRZYSZTOF ZARĘBSKI W SŁUŻBIE EROSA

Anka Leśniak

W lipcu 2010 w Ośrodku Działań Artystycznych ODA w Piotrkowie Trybunalskim można było oglądać wystawę prac Krzysztofa Zarębskiego „Filogeneza”. Kuratorem ekspozycji był Kazimierz Piotrowski – autor biografii i zarazem monografii twórczości artysty, pt. „Erotematy słabnącego Erosa. Przyczynek do dziejów sztuki performance w Polsce i Stanach Zjednoczonych po 1968 roku”. We wstępie do katalogu wystawy Piotrowski dokonuje krótkiego streszczenia treści zawartych w książce, pod kątem wyjaśnienia genezy prac prezentowanych na wystawie.

Przy wejściu na wystawę zawieszone zostały w ramkach szkicowe, ekspresyjne a zarazem lapidarne, kolorowe rysunki Zarębskiego – przynajmniej część z nich to partytury performance. Na ile te szkice, często z erotycznymi motywami, można skojarzyć z rysunkami dziecka czy też nastoletnich chłopców rysujących w zeszytach nagie kobiety? Skojarzenie wydaje się zasadne jeśli prace wprowadzające na wystawę zestawimy z pierwszym rozdziałem książki Piotrowskiego – „Zabawa z czołgiem i inne cuda”, gdzie autor opisuje historię uwiedzenia małego Krzysia przez nieletnią opiekunkę podczas wspólnej zabawy. Od tego freudowskiego incydentu, dowodzącego popędów seksualnych dzieci Piotrowski wywodzi późniejsze zainteresowanie Zarębskiego podejmowaniem w sztuce wątków erotycznych, zmysłowości i tzw. „stref kontaktu”.

Zarębski jak większość artystów zaczynał swoją drogę twórczą od malarstwa. W pamiętnym 1968 roku, ukończył Akademię Sztuk Pięknych w Warszawie, dyplomem w pracowni Stefana Gierowskiego. W 1970 roku podczas wystawy „Młode Pędy” w BWA w Lublinie oświadczył: „Moje malarstwo jest pornograficzne”. W latach 70 artysta przesuwa się coraz bardziej w stronę awangardy, a w jego twórczości ujawnia się nurt akcjonistyczny – tworzy performance o zmysłowym, erotycznym, a zarazem perwersyjnym wydźwięku. Jeden z nich doprowadził do skandalu, ponieważ w pojawieniu się nagiej kobiety, a następnie psa w czasie performance w Galerii Współczesnej w Warszawie w 1973 roku część widzów dopatrzyła się w tym aluzji do aktu sodomii. Natychmiast wykorzystano ten incydent jako pretekst do zwolnienia ze stanowiska dyrektora galerii Janusza Boguckiego. Nie pomógł nawet tekst krytyka Andrzeja Osęki.

Lata 70 to dla artysty intensywny czas w sztuce – m.in. współpraca z Helmutem Kajzarem – dramaturgiem i reżyserem teatralnym. Wtedy też rozpoczyna drugie, tym razem udane małżeństwo. Wybranką jest malarka Krystyna Jachniewicz, która staje się towarzyszką, czasami współtwórczynią jego performances.

Na wystawie pokazany został portret Krystyny Jachniewicz z zieloną pręgą. Ta zawieszona wysoko, ponad głowami widzów, fotografia jest nawiązaniem do obrazu Henrego Matissa „Portret żony z zieloną pręgą”. Fotografia ukazuje w sposób zmysłowy towarzyszkę Zarębskiego. Przed twarzą młodej kobiety z rozchylonymi ustami widzimy sznurek, który jakby dzieli jej wizerunek na pół. Na ekranie pokazany został film z 1973 roku pt. „Hej chłopcy”. Jest to właściwie zapis z akcji dwóch młodych dziewczyn – zapewne studentek. Nagie dziewczyny – blondynka i brunetka siedzące na łóżku zachowują się w sposób erotyczny. W tym miejscu przychodzi na myśl inne dzieło – „Śpiące” Courbeta. W płótnie Courbeta nie czujemy jednak niczyjej obecności oprócz uśpionych kobiet, natomiast w przypadku filmu Zarębskiego „igraszki” dziewczyn to performance do kamery, za którą stoi mężczyzna (mężczyźni).

W kontekście socjalistycznej lat Polski lat 70 pornografia nie była codziennością. Erotyczne sceny z udziałem kamery, można więc też rozpatrzyć w kategorii uwolnienia się choć na chwilę od reguł socjalistycznego reżimu, gdzie problem seksualnej przyjemności i perwersji nie istniał w sferze publicznej.

Kluczem do książki o Zarębskim i do wystawy jest eros, zmieniający swoje oblicze, lecz zawsze obecny w twórczości Zarębskiego. Na wystawie pokazane zostały zestawione w pętli trzy filmy Zarębskiego z lat 70 – „Osmoza” (1974-75), „Brukselki” (1973) i „Strefy kontaktu” (1974-76). „Brukselki” to pierwsza samodzielna realizacja Zarębskiego (za Ł.Ronduda). Oparta jest na powtarzającym się kadrze odkrywania i zasłaniania kobiecych piersi trzymanymi w dłoniach modelki brukselkami. Nie widać twarzy kobiety. Film ma zmysłowy, erotyczny a zarazem estetyczny charakter. Bliski kadr pokazuje jedynie biust i dłonie z pomalowanymi na czerwono paznokciami, które tworzą kolorystyczny kontrast z zielonymi brukselkami. Pojawia się tu również kontrast materii – cielesność, naturalność, namacalność ciała modelki i warzywa zestawione z plastikowością, sztucznością czerwonych paznokci.

„Osmoza” to wspólna realizacja Zarębskiego i Krystyny Jachniewicz. Jest to dokumentacja filmowa z działania przeprowadzonego w ich mieszkaniu. Kadr z leżącą na łóżku Jachniewicz i wykonującym nad nią dziwne zabiegi Zarębskim przywodzi na myśl „gabinet” prowadzony przez znachora lub szamana. Na kobiecie układane są różne przedmioty, warzywa, np. ogórki położone na powiekach z wbitą w miąższ plasterków szpilką. Artysta grając na flecie dokonuje hipnozy kobiety. Dokonuje tu się więc połączenie dwóch dziedzin, filmu i performance, któremu Zarębski podporządkował swoją późniejszą twórczość.

W „Strefach kontaktu” zestawia obraz masturbującej się kobiety, męskich narządów płciowych w czasie erekcji z widokami Warszawy. Zarębski miesza ze sobą to, co prywatne, zachowane dla strefy domowej z obrazami oficjalnego życia w totalitarnym państwie, w którym sfera seksualnej przyjemności stanowi tabu w sferze publicznej.

W 1981 roku Zarębski wraz z Jachniewicz przebywa w Nowym Yorku, gdzie zaskakuje ich stan wojenny. Pozostają do dziś na emigracji, odwiedzają jednak często Polskę.

Na wystawie zostało zaprezentowanych kilka obiektów Zarębskiego. W pracy pt. „Call Girl” artysta łączy gotowy element – słuchawkę telefoniczną z białą, galaretowatą, nieokreśloną w kształcie substancją. Inne obiekty obecne na wystawie to słuchawki połączone z wibratorem, również nasuwające skojarzenia z sex telefonami. Autor łączy z gadżetami erotycznymi smoczki dziecięce, gumowego penisa przerabia na figurkę klauna czy też jak w pracy „Wedkarz (Tyberiusz)” 2008 na głowie gumowego misia umieszcza czerwonego, gumowego penisa z przyczepioną do niego wędką, zanurzoną w słoiku z wodą. Praca nawiązuje do opisanych przez Swetoniusza zwyczajów cesarza Tyberiusza. Cesarz ten, będąc już w podeszłym wieku miał czerpać seksualną przyjemność z erotycznych kontaktów z małymi chłopcami i niemowlętami, z którymi jakoby zabawiał się w basenie. Piotrowski łączy pracę „Wedkarz (Tyberiusz)” z postawą twórczą samego Zarębskiego, którego eros w miarę upływu lat staje się coraz bardziej perwersyjny. Młody efeb zmienił się więc w lubieżnego satyra.

Zarębski, rządny perwersji jednak wystawia się na próbę, w 2008 roku, podczas performance Clown In a Bathtube z udziałem swojej córki – Kasi Zarębskiej. W Piotrkowie została pokazana filmowa dokumentacja z tego działania. Dorosła już, ale młoda dziewczyna leżała nago w wannie. Jej twarz pomalowana na biało-czerwono z doczepionym sztucznym, czerwonym nosem, wyglądała jak maska klauna. Na szyi miała dziwaczną kryzę zrobioną z kaset magnetofonowych, z których wysuwała się taśma. Również nakrycie głowy Kasi zostało oplecione taśmą magnetofonową. Zarębski z mechaniczną żabą i przymocowaną do niej ramieniem z igłą adaptera skrobał po płycie zasłaniającej łono córki. David Rodgers w tym czasie wykrzykuje słowa: metal, woda, kości, bank spermy, włosy błazna, igły, głos w lodzie, strefy kontaktowe… dyskdżokejowa pijawka, lekki fetyszyzm, antyminimalizm! W końcu Zarębski nakazuje wyjść z wanny nagiej Kasi i ubrać się, wystawiając ją tym samym na widok publiczności. Dziewczyna waha się, ojciec zaczyna nakładać na jej nogę białe rajstopy. Gdy to się nie udaje, zaczyna ściągać je z pasją zębami. Wtedy opada kotara i oddziela Zarębskiego i Kasię od widzów.

Przed wejściem do galerii widniała informacja „wystawa tylko dla widzów dorosłych”. To zapewne ze względu na przesycenie wystawy erotyzmem, któremu jednak daleko do pornografii. Sam Piotrowski, mimo iż z Erosa uczynił chwytliwy klucz do odczytania sztuki Zarębskiego, zauważa, że artysta nawet jeśli ukazuje genitalia, to rozmywa obraz, nakłada kolorowe filtry i ucieka od dosłowności. Piotrowski konstruując swoją opowieść o Zarębskim, na kartach swojej książki zdaje się podkreślać wyjątkowość jego erosa. Tu jednak rodzi się pytanie, czy to właśnie eros czyni twórczość Zarębskiego tak frapującą i niezwykłą? Jak przyjrzymy mu się bliżej to jest to już dobrze znany nam heteroseksualny, męski eros, który zaprasza do swoich performance kobiety, często młode dziewczyny. Nawet jeśli jest to eros autoironiczny, to w prezentowanych na wystawie pracach zdaje się nie wychodzić poza zastany porządek artysta-kreator – modelka-materiał, narzędzie. To on sprawuje kontrolę nad całością swoich performance i nie dopuszcza innej opcji. Nie wkracza na pogranicza sztuki i obsceny, przed tą druga chroni się estetycznością i wyrafinowaniem swoich prac.

Ciekawe w sztuce Zarębskiego wydaje się przesunięcie ze sfery jedynie wizualnej w strefę dotykową, niezwykła sensualność tej sztuki, napięcie jakie buduje między sobą a osobą uczestniczącą w jego performance. Jego sztuka to dziwny, surrealny, czasami poetycki świat. Zarębski zapełnił go zestawionymi w niespodziewanych konfiguracjach: cielesnością, zmysłowością i plastikowymi fetyszami, z których to elementów tworzy nowe, zaskakujące jakości i znaczenia.