nasza galeria
artysci
sztuka w Lodzi
architektura
linki
kontakt


pagerank


PARTNERZY

archiwum

Wyszukaj z Google

 

powrót

Ci ludzie byli kobietami

Anka Leśniak

W czerwcu w Galerii Wschodniej mogliśmy oglądać wystawę Vardy Geztow. Varda na co dzień mieszka w Berlinie. Jej wystawa w Łodzi miała miejsce w ramach Spotkań z kulturą żydowską. W tym wypadku miejscem spotkania było mieszkanie w starej kamienicy, należącej niegdyś do żydowskich właścicieli. Varda Getzow zaprezentowała swoje prace w dwóch przestrzeniach a właściwie pokojach galerii. Domowy charakter tego miejsca doskonale współgrał z pracami artystki i potęgował ich działanie.

Pierwsze pomieszczenie zdominowane zostało przez kilkumetrową instalację pokrywającą ścianę galerii, wykonaną z kobiecych rajstop – różnokolorowych, zawieszonych gęsto jedna para na drugiej. Zestawienia jednakowych przedmiotów budzą skojarzenia akumulacjami Armana. W przeciwieństwie jednak do wydźwięku jego prac, które można analizować w dużej mierze jako eksperymenty formalne, w wypadku Vardy Geztow mamy do czynienia z realizacją, w której wyczuwamy silny ładunek emocjonalny. Od razu wiemy, że jej praca nie ma nic wspólnego z żartem, kokieterią zawartą w tym elemencie kobiecej garderoby, często używanym jako fetysz. Rajstopy są zniszczone, zużyte, podarte. Noszą ślady minionego czasu. Ktokolwiek odwiedził obóz koncentracyjny w Oświęcimiu, nigdy nie zapomni wrażenia, jakie robią nagromadzone tam góry walizek, butów, rzeczy osobistych ofiar holocaustu. W wyniku przystosowywania miejsca do celów muzealnych rzeczy uporządkowano, odizolowano od zwiedzających szklanymi gablotami.

Czy można postawić taką granicę między tymi wydarzeniami a naszą egzystencją? Z pewnością taką barierą jest czas. Varda Getzow, urodzona już po wojnie historię zagłady jej narodu zna z opowieści, dokumentów historycznych, namacalnych śladów. Nie trzeba jednak bezpośrednio doświadczyć historii, aby jeszcze długo pamiętać i odczuwać jej konsekwencje. Tu, na marginesie rozważań nasuwa się przykład Hiroszimy, gdzie skutki skażenia atomowego odczuwa się do dziś. Holocaust powoduje promieniowanie mentalne. W pracach artystów i intelektualistów jeszcze zapewne długo napotykać będziemy jego ślady.

W pracach Vardy Geztow nie znajdziemy bezpośrednich nawiązań do wydarzeń wojennych. Znajdujemy jednak ślady obecności ludzi i pustkę po nich. Materiałem, którego artystka używa w swoich pracach są banalne przedmioty. Wspomniane rajstopy, talerze, pantofle. Rajstopy zawieszone na ścianie lub poukładane na krześle tak, że całkowicie go zasłaniają, pantofle zalane cementem, wszystkie te przedmioty zmieniają się w jakąś niezdefiniowaną masę, materię, która ulega destrukcji. Rozpoznawane przez nas obiekty tracą swój kształt, zanikają. Ewokują pytanie, czy proces degradacji, unicestwienia ich niesie w sobie obietnicę i potencjał nowego istnienia? Jakiego?

Przedmioty, których Getzow używa w swoich pracach, to rzeczy należące do kobiet i używane przez kobiety. Oprócz pończoch, pantofli, talerzy korzysta również z prześcieradeł, ręczników i innych tkanin. Z tkanin i pończoch układa formy, które nazywa Pejzażami. Piętrzące się tkaniny sprawiają wrażenie jakby artystka obsesyjnie próbowała coś zakryć, przykryć, schować, a może ochronić. Stosy tkanin budzą skojarzenia z ubraniami, które nieobecna kobieta przygotowała do prania, a może właśnie ściągnęła ze sznurka, aby wykrochmalić, uprasować i starannie poukładać do szafy. Formy utworzone z tkanin nasuwają czasami skojarzenia z łóżkiem lub nagrobkiem. Naciągnięta na talerz pończocha przywołuje gest owijania, opakowywania czegoś cennego, może pamiątki rodzinnej. Na niektórych z tej serii prac wyhaftowane zostały wzory. Nawiązują one do robótek ręcznych, którymi zajmowały się kobiety. Aby pocerować starą pończochę, należało ją odpowiednio naciągnąć, np. zakładając na talerz lub spodek. Czasami talerze są pęknięte, rozbite, poskładane na nowo w całość, która jednak nosi ślady destrukcji.

Wystawa w Galerii Wschodniej to zaledwie kilka obiektów. Oprócz instalacji z rajstop, talerzy oraz kobiecych pantofli zatopionych w zastygłej masie można było sięgnąć do historii kamienicy. Kurator galerii – Adam Klimczak zgromadził i zestawił fragmenty pism urzędowych, które traktują o stanie kamienicy oraz zmianach, jakie zachodziły w jej kształcie i otoczeniu od 1922 roku do czasów powojennych. Księga kamienicy prowadzona jest po rosyjsku, potem po polsku, po niemiecku i znowu po polsku. Na przykładzie suchych, prozaicznych zapisków urzędowych dotyczącej jednej, zaniedbanej kamienicy można więc prześledzić historyczne wydarzenia.

Takie miejsca jak ta kamienica to w Łodzi nic szczególnego, jest ich wiele, często stoją opuszczone, zrujnowane, w stanie podobnym lub gorszym do tej przy ul. Wschodniej 29. Fakt, że w Łodzi to „nic szczególnego” powoduje, że mijamy te budynki nieświadomie, niechętnie, bez zastanowienia nad ich znaczeniem. Są one jednak częścią tożsamości miasta, duchami przeszłości, która wyziera spod warstwy osiągnięć socjalizmu - blokowisk oraz znacjonalizowanych fabryk przejętych w sposób brutalny aczkolwiek skuteczny od ich właścicieli.

Wizja Łodzi jako miasta robotnic i robotników, jednego z filarów socjalistycznego przemysłu niestety się rozpadła. Trzeba więc było zacząć budować nową tożsamość miasta. Skoro odcięcie się od korzeni, zerwanie z przedwojenną przeszłością zaprowadziło miasto do nikąd, rodzą się pomysły odwołania do przeszłości, przypomnienia nazwisk, ludzi i kultur, które współtworzyły dawne oblicze Łodzi.

Tytuł wystawy Vardy Getzow – „Lodzia” łączy w sobie różne wątki, takie jak: historia miasta Łodzi, które rozwinęło się dzięki przemysłowi tekstylnemu, prace artystki wykonane z różnego rodzaju tkanin oraz fabryka tekstyliów założona przez rodzinę żydowską, która wyemigrowała z Łodzi. Podczas, gdy Łódź już nie istnieje na mapie przemysłu tekstylnego, Lodzia, podlegając przeobrażeniom, które wymusza na niej upływający czas prosperuje świetnie do dnia dzisiejszego…

Łódź jest rodzaju żeńskiego. Nie tylko w sensie rodzaju nazwy, lecz także historii miasta jako potentata tekstylnego, w którym siłą roboczą były łódzkie włókniarki. One też stały się ofiarami post-komunistycznych przemian polityczno-gospodarczych, kiedy to likwidowano łódzkie zakłady.

Wystawa Vardy Geztow wydaje się tyleż osobista, co uniwersalna. Nie znajdziemy tu konkretnych nazwisk czy wspomnień wydarzeń, związanych z historią jej rodziny czy też jej własną, jednak wyczuwamy w jej pracach silne, osobiste emocje. Twórczość Vardy przez niedopowiedzenia zawarte w pracach jest paradoksalnie sugestywna. Prowokuje do budowania skojarzeń, związków, składania urwanych i przemilczanych wątków. A w nich zawsze wyczuwamy obecność kobiet – bez nazwiska, imienia, twarzy - cichych uczestniczek HIStorii.

Varda Getzow, Lodzia, 18-30.06.2009, Galeria Wschodnia.

fotografie: z archiwum Galerii Wschodniej

strona artystki: www.getzow.com