nasza galeria
artysci
sztuka w Lodzi
architektura
linki
kontakt


pagerank


PARTNERZY

archiwum

Wyszukaj z Google

 

powrót

Dyskretny urok Awangardy

Anka Leśniak

W ostatnich pracach Włodzimierz Stelmaszczyk wszedł w technologiczny mariaż z popkulturą – używa w dużej ilości sprayów, fluorescencyjnych farb. W obrazach jest więcej ekspresji, ruchu. Jednak wbrew temu, co mogłoby się wydawać, Stelmaszczyk na niczym nie stracił kontroli. Jak mówi kurator wystawy Janusz Głowacki – „Tu nie ma przypadku, jest pełna świadomość każdego gestu”. W obrazach widać zarazem lekkość ale i pewność ręki – nic nie jest wymuszone, nie czuje się wysiłku włożonego w pracę.

Włodzimierz Stelmaszczyk był, jest i będzie malarzem. Jak stwierdził w jednym z wywiadów „Nie przywiążę już kozy do rogu galerii, nie włączę do swojej sztuki telewizora”. Jednak na ostatniej wystawie „Spod powiek” w Galerii 86 artysta włączył punktowe reflektory, tworząc tym samym z kolekcji obrazów instalację malarską. Wernisaż miał miejsce w dwóch salach – jednej zaaranżowanej tradycyjnie, na oświetlonych, białych ścianach. Klasyczna ekspozycja pozwalała delektować się wyrafinowaniem i różnorodnością środków malarskich charakterystycznych dla prac Stelmaszczyka. Druga sala była antytezą pierwszej. Została zupełnie wyciemniona. Punktowe oświetlenie spowodowało, że obrazy zaświeciły jak lightboxy.

Wystawa obejmowała nową kolekcję, nigdzie jeszcze nie prezentowaną. O konsekwencji twórczości, ale także o jej ewolucji świadczyły trzy starsze prace: „Sfumato”, będące również tytułem poprzedniej wystawy, „Key West” oraz „Sen o lataniu”. Dla wszystkich charakterystyczne jest zestawienie miękkich form, smużeń, przenikających się warstw z ostrymi geometrycznymi kształtami.

W ostatnich pracach Włodzimierz Stelmaszczyk wszedł w technologiczny mariaż z popkulturą – używa w dużej ilości sprayów, fluorescencyjnych farb. W obrazach jest więcej ekspresji, ruchu. Jednak wbrew temu, co mogłoby się wydawać, Stelmaszczyk na niczym nie stracił kontroli. Jak mówi kurator wystawy Janusz Głowacki – „Tu nie ma przypadku, jest pełna świadomość każdego gestu”. W obrazach widać zarazem lekkość ale i pewność ręki – nic nie jest wymuszone, nie czuje się wysiłku włożonego w pracę. Pląsające linie, migoczące plamy skontrowane są geometrycznymi formami. Są również elementy na granicy, jakby w fazie kształtowania się – nie wiadomo czy za moment staną się regularnymi czworokątami czy raczej zatracą swój kształt – rozmyją się w organiczne, półprzeźroczyste plamy.

W malarstwie Stelmaszczyka, każdy, kto zna twórczość łódzkiej awangardy bez trudu odnajdzie ślady mistrzów oraz profesorów artysty – Stanisława Fijałkowskiego, Romana Modzelewskiego i Antoniego Starczewskiego – uczniów Strzemińskiego. Te reminiscencje tworzą jednak nową całość, nabierają współczesnych znaczeń, oglądanych z perspektywy współczesnego człowieka. Mówią o tym dwa obrazy prezentowane wystawie – „Sterowiec Graff Zeppelin przelatuje nad abstrakcją” oraz „Sterowiec nad pejzażem unistycznym”. Początek XX w to wielki przełom w sztuce, czasy eksperymentów, których następstwem jest m. in. „Czarny kwadrat na białym tle” Kazimierza Malewicza, potem konstruktywizm oraz teoria unizmu Strzemińskiego. Wtedy też doskonalono wynalazek sterowca, jednego z synonimów nowoczesności, postępu techniki. Dziś zarówno sterowiec jak i teoria unizmu to antyki. Przykładem na to są studenci historii sztuki (!) jednego z uniwersytetów (całe szczęście nie w Łodzi), którzy twierdzą, że Kobro i Strzemiński tworzyli w latach 60 XX wieku… różnica 30-40 lat nie ma znaczenia – jedno i drugie było dawno.

Praca awangardy nad teorią obrazu, dociekania w sprawie naszych możliwości percepcyjnych, bezkompromisowość, osiąganie w tych eksperymentach pewnego ekstremum jak Malawicz w „Czarnym kwadracie”, Mondrian w „Kompozycjach neoplastycznych”, Strzemiński w Unizmie, trwale zapisało się w świadomości współczesnych artystów. Dzięki temu w „liniach miasta” wyznaczonych przez ulice, tory, wiadukty, pojazdy możemy zobaczyć Mondriana, a suprematyzm Malewicza objawić się może jak na obrazie Stelmaszczyka – na stacji Łódź Fabryczna.

Tytuł wystawy brzmi niezwykle poetycko. Współgra z charakterem obrazów Stelmaszczyka, jednak stanowi dysonans dla tytułów, w których artysta wyraźnie odnosi się do awangardy - źródeł swojej twórczości, lecz jednocześnie traktuje ją z dystansem. Oddając honory przeszłości, nie daje się jej uwieźć. Zwrot „spod powiek” kojarzy się też z malarstwem powidokowym Strzemińskiego. Wiadomo, że powidok obserwowanego kształtu powstaje w naszych oczach w kontrastowym kolorze w relacji do jego właściwej barwy. Tym przykładem można zilustrować relacje Stelmaszczyka z łódzką tradycją artystyczną. Awangardę traktuje z przymrużeniem oczu, a jego, można pokusić się w tym kontekście o niemodne już dziś słowo „styl”, rozpozna każdy, kto choć raz dobrze przyjrzał się obrazom artysty.

Włodzimierz Stelmaszczyk "Spod powiek", 17 grudnia 2008 - 23 stycznia 2009
Do wystawy wydany został katalog, z tekstem Janusza Głowackiego.