nasza galeria
artysci
sztuka w Lodzi
architektura
linki
kontakt


pagerank


PARTNERZY

archiwum

Wyszukaj z Google

 

powrót

Obrazy do jedzenia, deptania, mrożenia i przypalania

Anka Lesniak

Artysta wyciska bezpośrednio na płótno jagody, wiśnie, wystawia obrazy na działanie czynników atmosferycznych. Ustawia obrazy w środku pola pełnego maków, kładzie na płótnie dynie i pozwala im gnić, wędzi podłoże malarskie nad ogniskiem. Ale Piotr C. Kowalski to nie tylko „malarz agroturystyczny”, jak go żartobliwie nazwał Leon Tarasewicz (zresztą dobry znajomy C. Kowalskiego), gdy pracowali w jednej sali, przygotowując prace na wystawę Enter/Escape w Szczecinie. C. Kowalski rozkłada również swoje płótna w przestrzeniach miejskich, na chodnikach, trotuarach, gdzie zostają one podeptane przez przechodniów.

W Galerii Willa można oglądać wystawę malarstwa Piotra C. Kowalskiego pt. „Bez Farby”. Tytuł ten, mimo iż żyjemy na początku XXI wieku, nadal intryguje. Chociaż sztuka ma za sobą wiele eksperymentów dotyczących malarstwa (t.j. działania Kleina, Pollocka czy w Polsce np. przestrzenne formy Wojciecha Fangora), słowo „malarstwo” nadal wywołuje skojarzenia z pokrytym farbami prostokątem płótna nabitym na ramy. Kojarzy się tak niestety nie tylko tzw. przeciętnemu widzowi, ale również polskim kuratorom. Widać to po takich imprezach jak biennale malarstwa Bielska Jesień czy Festiwal Polskiego Malarstwa Współczesnego w Szczecinie. Poza takie myślenie próbuje wychodzić Konkurs im. Eugeniusza Gepperta, przeznaczony dla młodych twórców, w tym przypadku jednak dochodzi do bezrefleksyjnego rozszerzania granic malarstwa, do tego stopnia, że nie bardzo wiadomo czym różni się ono od animacji, video czy instalacji.

Po tym przydługim, ale potrzebnym wstępnie, aby wyjaśnić fenomen myślenia Piotra C. Kowalskiego, powracam do jego prac. Piotr zrezygnował z używania przetworzonych barwników w postaci produkowanych syntetycznie farb, które są podstawą współczesnych technik malarskich.

Artysta wyciska bezpośrednio na płótno jagody, wiśnie, wystawia obrazy na działanie czynników atmosferycznych. Ustawia obrazy w środku pola pełnego maków, kładzie na płótnie dynie i pozwala im gnić, wędzi podłoże malarskie nad ogniskiem. Ale Piotr C. Kowalski to nie tylko „malarz agroturystyczny”, jak go żartobliwie nazwał Leon Tarasewicz (zresztą dobry znajomy C. Kowalskiego), gdy pracowali w jednej sali, przygotowując prace na wystawę Enter/Escape w Szczecinie. C. Kowalski rozkłada również swoje płótna w przestrzeniach miejskich, na chodnikach, trotuarach, gdzie zostają one podeptane przez przechodniów. Tak powstają obrazy "przechodzone czy tez przejściowe, albo przejezdne", bo przecież motoryzacja i ruch to cechy charakterystyczne miasta. Kilkanaście takich płócien można oglądać w Galerii Willa. Piotr najczęściej zakrywa nimi studzienkę z wytłoczoną nazwą miasta. Pył z butów przechodniów, który osadza się na wypukłych częściach podłoża odbija się na płótnie, co pozwala odczytać nazwy miejsc, w których powstawały „Obrazy przejściowe” i „Obrazy przejezdne”, np. Poznań, Tokio, Viterbo, Toledo itd. Taki obraz stworzyła również publiczność na wernisażu w Galerii Willa, przechodząc po białej płachcie rozłożonej przed wejściem do galerii. Znając specyfikę tego miejsca, pewnie większość pomyślała, że płachta została położona po to, aby widzowie nie zanieczyścili błotem parkietu, a tym razem niepostrzeżenie, ale naprawdę, tworzyła tam się sztuka.

Oprócz „Obrazów przejściowych”, których nazwa sugeruje też procesualność, C. Kowalski zaprezentował obrazy smaczne. Ich podłoże przybiera różne formy, może to być kawałek ściany, sufitu, filar, ale także płótno nabite na blejtram, które artysta często w połowie zagruntowuje, dzięki czemu ten sam owoc daje zupełnie inny kolor. Tym razem artysta stworzył obrazy w formie okręgu, z okrągłym otworem w środku. Być może są one rodzajem mandali. Są zmysłowe, a jednocześnie „mantryczne” – artysta wyciska owoce jeden obok drugiego, tworząc regularną kompozycję. Ta regularność form występująca w obrazach smacznych stoi w opozycji do materiałów, których używa artysta. Każda jagoda czy wiśnia niesie w sobie pewien ładunek przypadkowej ekspresji – każda po wyciśnięciu zostawi inny ślad. Wiśnie, które rosną na drzewie też rozmieszczone są w sposób nieregularny, i nawet jeśli jest w tym jakaś logika, to niedostrzegalna dla przeciętnego obserwatora.

Obrazy C. Kowalskiego rządzą się wiec często prawami symetrii i rytmiką. W jego przypadku jednak element zmysłowości, możliwość odbierania pracy przez zapach i dotyk przesłania rozważania na temat kompozycji obrazu. Nie da się jednak ukryć, że twórca dąży do pewnej harmonii, uporządkowania elementów, z których tworzy obraz.

Artysta chętnie wciąga publiczność w swoje działania. Na wernisażu w Willi ułożył na podłodze białe płótno w formie koła, na którym widzownie stworzyli obraz smaczny.

Warto zwrócić uwagę na nowy cykl obrazów C. Kowalskiego – „Obrazy mrożone” zrealizowane we współpracy z Joanną Janiak. Artysta wystawił płótna na działanie mrozu, a następnie utrwalił wzory, które się na nich utworzyły. Pokazał też cykl obrazów wędzonych, na których kształty i barwy powstały w wyniku wystawienia obrazu na działanie dymu z ogniska.

Można zobaczyć również „Obrazy przerżnięte”, gdzie artysta zamiast płótna użył drewna oraz obrazy malowane piłami, na których widać odcisk piły do cięcia drewna.

Postawa Piotra C. Kowalskiego jest warta uwagi z kilku względów. Gdybyśmy spróbowali zaklasyfikować to malarstwo jako abstrakcyjne lub przedstawiające, to mielibyśmy kłopot. Gdy artysta np. maluje borówkę borówką, to właściwie tworzy obraz przedstawiający, odwołujący się do rzeczywistości, który używa kształtów i form znanych z rzeczywistości. Zostały one jednak przetworzone i zakomponowane w taki sposób, że tworzą abstrakcję. Piotr nie używa farb we współczesnym rozumieniu. Jego prace posiadają jednak właściwości tradycyjnie przypisane malarstwu, takie jak kolor (który ulega zmianie pod wpływem czasu) czy faktura powstająca na płótnie. Artysta poszerza odbiór malarstwa o inne zmysły oprócz wzroku. Wykracza również poza ramy płótna, wychodzi z malarstwem w przestrzeń, wystawia na działanie przypadku. Wciąż jednak jest to refleksja o malarstwie, o jego współczesnych możliwościach, ograniczeniach oraz miejscu tej dziedziny we współczesnej sztuce. Jest to refleksja interesująca dla historyków sztuki, jeśli przyjmiemy, że historia sztuki to historia ewolucji formy. Postawa C. Kowalskiego wyróżnia się na tle współczesnych propozycji malarskich, w większości przypadków ograniczających się do anegdoty malowanej w duchu komiksowego „realizmu” ściągniętego z grupy Ładnie. Poza tym wydaje się, że Piotra C. Kowalskiego po prostu cieszy robienie sztuki. Nie zapowiada się, żeby kiedykolwiek zrobił cykl „obrazów wysilonych”, „wypoconych”, lub „drętwych”.

Do wystawy w Galerii Willa został wydany katalog z tekstem Karoliny Jabłońskiej (projekt graficzny Mariusz Łukawski). Zaintrygowała mnie dość osobliwa notka na ostatniej stronie wydawnictwa. Projekt ekspozycji: Piotr C. Kowalski, Karolina Jabłońska. Kurator: Elżbieta Fuchs. Cóż, odniosłam wrażenie, że rola kuratora w Galerii Willa polega na jakichś tajemniczych czynnościach, które nie sprowadzają się do tak oczywistych spraw jak koncepcja i aranżacja wystawy oraz tekst na temat twórczości artysty.

Piotr C. Kowalski, „Bez Farby”. 21.01-28.02.2010, Galeria Willa, Miejska Galeria Sztuki w Łodzi.