nasza galeria
artysci
sztuka w Lodzi
architektura
linki
kontakt


pagerank


PARTNERZY

archiwum

Wyszukaj z Google

 

powrót

SZTUKA, KTÓRA OPOWIADA HISTORIE

Anna Leśniak

Tytuł wystawy w Galerii Manhattan – „Chodź opowiem Ci pewną historię” - sugeruje, że zaproszenie ma charakter nieoficjalny i osobisty. Opowiadać historię, to nie to samo, co wykładać Historię, czy zdawać relację z wydarzeń. Dwa pierwsze zwroty odnoszą się do próby obiektywnego przedstawienia sytuacji, bądź wyboru faktów w celu ich usystematyzowania i interpretacji na potrzeby edukacyjne. Są jednak jeszcze historie nieoficjalne, opowiadane w tajemnicy, plotki lub niezapomniane osobiste przeżycia. 13.04 - 11.05.2007, Kurator: Krystyna Potocka-Suwalska

Dzieło sztuki można rozpatrywać jako formę – analizując kształty, kompozycję, barwy, jako byt samoistny odnoszący się do samego siebie. Formalne podejście do sztuki to cecha XX stulecia. Przez wiele wieków jednak sztuka poprzez swoje wytwory opowiadała historie, przedstawiała postaci czy sceny tworzące narracje. Renesansowe obrazy to okna na świat, dzieła, które przedstawiają storię. Nie każda storia jednak była tak samo ważna. Najbardziej poważane były wielkie tematy. Heroiczne czyny czy wielkie bitwy bardziej ceniono niż scenki rodzajowe i osobiste narracje. Istotna była Treść, nawet jeśli była tylko pretekstem.

Poszukiwanie problemu poza dziełem sztuki, odwzorowywanie natury, wyrażanie emocji, przeżyć, przekonań, upamiętnianie wydarzeń - to wymagania, którym sztuka musiała stawić czoła w poprzednich epokach.

Tytuł wystawy w Galerii Manhattan – „Chodź opowiem Ci pewną historię” - sugeruje, że zaproszenie ma charakter nieoficjalny i osobisty. Opowiadać historię, to nie to samo, co wykładać Historię, czy zdawać relację z wydarzeń. Dwa pierwsze zwroty odnoszą się do próby obiektywnego przedstawienia sytuacji, bądź wyboru faktów w celu ich usystematyzowania i interpretacji na potrzeby edukacyjne. Są jednak jeszcze historie nieoficjalne, opowiadane w tajemnicy, plotki lub niezapomniane osobiste przeżycia.

W Galerii Manhattan kilku artystów „opowiada” w różny sposób różne historie. To epizody, małe narracje, które splatają się w wielką Historią - obnażają panujące stereotypy, lub przedstawiają wydarzenia historyczne z osobistej perspektywy.

Praca Dominiki Truszczyńskiej pokazuje pozostałości wojny widoczne w Warszawie niemal na każdym kroku. Tytuł „War Saw” opiera się na angielskiej wersji nazwy Warszawy: „Warsaw” to miasto, które widziało wojnę. Artystka w cyklu fotografii pokazała kilkanaście miejsc związanych z jej życiem - tych, w których mieszkała, pracowała, umawiała się na randki. W każdym z nich jest ślad wojny, tablica upamiętniająca, czy pomnik ofiar. Na fotografiach widnieją odręczne krótkie opisy zbrodni wojennych i epizodów z osobistego życia artystki, które rozegrały się w innym czasie, lecz w tym samym miejscu. Trudne jest życie w mieście, które jest monumentalnym grobowcem.

Wątku osobistego dotyka „Atomic Love” Piotra Wyrzykowskiego (we współpracy z Ilią Chichkan). Film nakręcony w Czarnobylu, w zamkniętej strefie, gdzie nawet krótki pobyt w ubraniu ochronnym grozi uszczerbkiem na zdrowiu, próbuje odpowiedzieć na pytanie jak może wyglądać miłość po atomowej zagładzie? Obok ogromnego sarkofagu, którym jest dziś budynek elektrowni jądrowej w Czarnobylu, spaceruje para ubrana w srebrne, ochronne kombinezony. Próbują trzymać się za ręce, obejmować, kochać się w opuszczonym krajobrazie, bawić się w wesołym miasteczku demontowanym przez zbieraczy radioaktywnego złomu.
Gdyby historia nie była prawdziwa, film mógłby być zabawny. Jednak w obliczu katastrofy, która wydarzyła się naprawdę, dwa niezgrabnie poruszające się w ochronnych skafandrach ciała, usiłujące za wszelką cenę poczuć swoją bliskość, uświadamiają, że taki scenariusz to nie science fiction.

„Co robi Łączniczka?” – takie pytanie zadają Darek Foks i Zbigniew Libera. To historia, a raczej her-story, Powstania Warszawskiego opowiedzianego z perspektywy Łączniczki. Było ich sporo – łączniczki, sanitariuszki, dzielne dziewczyny i sex bomby zarazem, nawet w obliczu tragicznych wydarzeń. Łączniczka, z zalotnie długimi rzęsami i rozchylonymi ustami spogląda na widza. To zestawienie dwóch światów – łączniczki i chłopców, którzy są tłem, kanwą, dla wydarzeń, a nie ich bohaterami.

Przyczynkiem do przywołanych historii są wydarzenia z przeszłości. Bohaterka filmów Marzeny Nowak, mówi o tym, co mogło się zdarzyć, ale „wyszło inaczej”. Opowiada o marzeniach i planach. Miała być aktorką, tancerką, zrezygnować z rodziny i poświęcić się karierze. Gdy mówi o tym, obok niej kręci się mała córeczka. Na końcu swojego opowiadania dziewczyna wyraża lęk, że może nie zdoła nigdy zrealizować swoich zamierzeń. Dopełnieniem do jej refleksji są dwa krótkie, impresyjne filmy, których tematem i punktem wyjścia interpretacji jest taniec.

Historia to nie tylko fakty i towarzyszące im emocje, ale także twory wyobraźni. W Manhattanie pokazano dwie prace, w których prawdziwość historii może budzić wątpliwości. Jedna z nich to „Love Stories” Doroty Podlaskiej, druga to „Plener” Artura Malewskiego. Podlaska pokazuje nietypowy „pamiętnik” swojej nieśmiałej przyjaciółki. To szafeczki na katalogi, jakie w erze komputerowych baz danych wychodzą już z użycia. Zamiast kart znajdujemy w nich obrazki – scenki rodzajowe przedstawiające różnych ludzi w rozmaitych sytuacjach. Artystka podarowała przyjaciółce farby, która, zbyt nieśmiała aby przeżywać swoje historie, żyła tylko tymi zasłyszanymi. Dziewczyna miała malować siebie. A kogo sportretowała? Niewiadomo. Czy w ogóle istniała? Nie wiemy. A czy autentyczność faktów jest najważniejsza w tej opowieści?

Intrygująca jest praca Artura Malewskiego. Najpierw zauważamy duże zdjęcie pani Ani, malarki – amatorki. Pani Ania ma specyficzny styl pracy – nie maluje w plenerze, lecz kręci filmy video w podróży. Dzięki temu ma kilometry pejzażu, którymi może się inspirować. Obok zdjęcia wyświetlany jest film z pociągu. Na przemykającym obrazie nagle zauważamy dziwną postać … chyba wilkołaka. Nieprawdopodobne, ale na filmie wyraźnie go widać. Sama pani Ania, też wydaje się dziwna, jakby trochę podobna do Artura. Ale może to tylko złudzenie? Ale wilkołak na pewno był prawdziwy - jak żywy!

Video Tomka Kozaka to collage z popularnych filmów z burzliwą historią miłosną. Kadry zmontowane są w rytm piosenki Anny Jantar – szlagieru z czasów PRL. Bohaterowie w przyśpieszonym tempie kłócą się, godzą, kochają, biją po twarzach, płaczą, żałują. Słodko-gorzkiemu refrenowi „Nic nie może przecież wiecznie trwać…” wtórują fajerwerki szybkich eksplozji. Ekran „staje w płomieniach”. Jest ostro i zarazem ironicznie. „Sex und Charakter” – mocny tytuł, mocne wrażenia.

„Sex” to „seks”, ale także „płeć”. Płeć, która nie ogranicza się do narządów płciowych i stereotypów kulturowych, analizuje Barbara Konopka. „Narodziny Wenus” to część multimedialnego projektu „Malavida”, obejmującego również film. Konopka opowiada o kobiecie, która kiedyś była małym chłopcem. Artystka od trzech lat jest towarzyszką tej przemiany. Współuczestniczy w „Narodzinach Wenus” i dokumentuje je.
Dzięki współczesnej medycynie człowiek, który urodził się w skórze nie swojej płci, może to zmienić. Ponowne narodziny, jak każde, są bolesne. Kuracja hormonalna, ingerencja w ciało, „korowody” w urzędach, trauma psychiczna. Ale w końcu się udaje. Po pełnych euforii, pozytywnych w swojej wymowie wielkoformatowych fotogramach w Galerii Manhattan możemy przypuszczać, że się udało. Szkoda, że nie można było zobaczyć video.
Projekt Konopki to historia ofiary błędu natury, a zarazem kreatorki nowego ja, tryumfatorki nad słowem „natura”, które w ustach konserwatystów brzmi jak wyrok…

Zwolennicy tego, co „naturalne” nie znoszą „wynaturzeń”. Do tej kategorii „wszechpolacy” i „polskie rodziny” zaliczyli pracę Doroty Nieznalskiej „Pasja”. To sztuka wynaturzona, czyli zdegenerowana, a co się robi z jej przejawami już pokazano w faszystowskich Niemczech. Nie tylko ze sztuką, ale z wszelkimi formami „wynaturzeń”, które dekonstruują mechanizmy kontroli i władzy.
Na filmie Grzegorza Klamana „196 KK” (fragment instalacji) widzimy twarz dziewczyny (całkiem ładnej). Z wypowiedzi czytanych beznamiętnym głosem lektora dowiadujemy się, że to „brzydka pryszczata panna”, autorka skandalicznej pracy pokazanej w galerii Wyspa. Film trwa 20 min, podczas, których możemy posłuchać wypowiedzi uczestników dyskusji na portalu www.trójmiasto.pl
Pogardliwe w tym kontekście słowo „panna” okazuje się zbyt delikatne, dalej pada „zdzira”, która obraża Boga, w związku z tym należy „obciąć jej cycki i powiesić na bramie stoczni…”
A wydawałoby się, że średniowiecze już minęło, a tym bardziej czasy, kiedy obcięto biust św. Agacie męczennicy.
Dorocie Nieznalskiej za każdym razem, kiedy pada pod jej adresem obelga (a jest ich dużo), zostaje wymierzony policzek. Dowiadujemy się, że Młodzieży Wszechpolskiej nikt nie dorówna, a tej „pannie trzeba ogolić głowę”, następnie powiesić albo podpalić. Chłopcy (MW) nie „rozpieprzyli tej wystawy tylko dlatego, że nie było czym”.
Chłopcy z MW nie lubią takich „panien”. Dlaczego?
Nieznalska w swojej sztuce podgląda mężczyzn, ich zachowania i instynkty. Poddaje je krytyce. Artystka jest voyerem. A to domena mężczyzn. To oni sprawują kontrolę, patrzą na co chcą, ale wobec innych stosują cenzurę. Nieznalska w „Pasji” obnażyła „kult męskości”. Pokazała, że mężczyźni także są ofiarami patriarchalnego systemu. Silni chłopcy nie lubią jak się ich obnaża, jak „panna” dekonstruuje ich mity i władzę z „bożej łaski”.

Zaproszenie „Choć opowiem Ci pewną historię” czaruje i zwodzi. Kusi odbiorcę, intryguje, a następnie wciąga w opowieść czasami koszmarną i prawdziwą zarazem. To wystawa, której nie można oglądać szybko, każda praca ma swój charakter i poetykę. Historia to narracja rozciągnięta w czasie, często kilkuwątkowa. Nie wystarczy zobaczyć fragmentu pracy żeby ją zrozumieć. Jak zauważa kuratorka wystawy, Krystyna Potocka-Suwalska, „dzisiejszy świat składa się z małych narracji, wielu drobnych historii”. Wielu z nich nie zdążymy poznać, ale tym w Galerii Manhattan warto przyjrzeć się bliżej.

dokumentacja fotograficzna wystawy: Andrzej Grzelak
foto: Andrzej Grzelak, Anna Leśniak





CHODŹ OPOWIEM CI PEWNĄ HISTORIĘ

Darek Foks i Zbigniew Libera, Grzegorz Klaman, Barbara Konopka, Tomasz Kozak, Artur Malewski, Marzena Nowak, Dorota Podlaska, Dominika Truszczynska, Piotr Wyrzykowski./video, fotografia, malarstwo, obiekt/

Wystawa "Chodź opowiem Ci pewną historię" w swojej treści nawiązuje do popularnych zjawisk współczesnej kultury, ilustruje relację i związki sztuki z kulturą popularną.
Jest przykładem przeniknięcia i wykorzystania przez artystów sztuki najnowszej małej narracji intensywnie eksploatowanej przez kulturę popularną. Wyróżnia ją jednak tryb i forma opowiadanych historii.

Przetworzone przez wyobraźnię i wrażliwość artysty, także język współczesnej sztuki, stają się nie tylko kluczem do zrozumienia współczesności ale i krytycznym głosem na jej temat.

Prezentowane na wystawie prace (wielu z nich towarzyszą autorskie teksty) nie tylko wpisująsię, ale i dopełniają niektóre dyskursy podejmowane przez sztukę po 1990
roku.

W wystawie biorą udział znani artyści, których prace istnieją już w oficjalnym społecznym obiegu jak i artyści mniej znani, ale ważni dla pełnego obrazu i recepcji sztuki najnowszej w Polsce.

Więcej na: stronie projektu


Galeria Manhattan
042 636 33 44