nasza galeria
artysci
sztuka w Lodzi
architektura
linki
kontakt


pagerank


PARTNERZY

archiwum

Wyszukaj z Google

 

powrót

O malarstwie bez malarstwa

Karolina Jabłońska

Najnowsza propozycja Kamila Kuskowskiego „Uczta Malarstwa” zajęła przestrzenie Atlasa Sztuki. W jednej sali, pomalowanej na kolor czerwonego wina, artysta zawiesił książki o malarstwie, „oprawione” w złote ramy.W drugim pomieszczeniu złote ramy stały się granicą przezroczystych, szklanych stołów, na których ustawiono kompozycje z owoców, naczyń, napojów – martwe natury. Atlas Sztuki - wystawa czynna od 14.12.2007 do 20.01.2008.

Najnowsza propozycja Kamila Kuskowskiego „Uczta Malarstwa” zajęła przestrzenie Atlasu. W jednej sali, pomalowanej na kolor czerwonego wina, artysta zawiesił książki o malarstwie, „oprawione” w złote ramy. Dzięki takiej metodzie prezentacji udało się uzyskać specyficzną atmosferę, w której odbiorca, świadomy wartości eksponatów przed którymi stoi, przepełniony jest nie tylko uczuciem wzniosłości, ale przede wszystkim strachu przed dotykaniem (czasem nawet oddychaniem) i zbliżaniem się do prezentowanych dzieł. Kuskowski pokazując zamiast obrazu książkę sprowadza malarstwo do wiedzy o malarstwie (albumy, opracowania monograficzne), jednak wiedzy, której nie można wykorzystać, ponieważ traktowana jest jak obiekt muzealny. Przewrotność polega na tym, że każdą książkę można wyjąć i przeczytać, jednak sposób przedstawienia powoduje, że niewielu odbiorców po książkę sięga.

W drugim pomieszczeniu złote ramy stały się granicą przezroczystych, szklanych stołów, na których ustawiono kompozycje z owoców, naczyń, napojów – martwe natury. Taka propozycja jest nawiązaniem do popularnego tematu w malarstwie, ale także do prostych, akademickich ćwiczeń, a więc do nauki malarstwa. Pokazanie rzeczywistych przedmiotów spowodowało także zaangażowanie w odbiór prac zmysłów węchu i smaku. W pracach tych złota rama stała się granicą sztuki – kompozycji, ale przede wszystkim elementem, dzięki któremu przedmioty z życia codziennego włączane są w obszar sztuki i który jednocześnie nadaje im wartości.

W obu przypadkach artysta pokazał przedmioty, których można użyć zgodnie z ich przeznaczeniem. Przeniesienie ich do świata sztuki w przypadku „Uczty Malarstwa” nie pozbawiło ich funkcji, jednak zaaranżowana przez Kuskowskiego sytuacja uniemożliwiła aktywność odbiorcy. Zdając sobie sprawę z przyzwyczajenia do biernego odbioru sztuki, artysta dopuszcza aktywność widzów, jednak nie stara się ich do aktywnego odbioru zmobilizować.

„Uczta Malarstwa” nie przypomina radosnej fety. Malarstwa tam nie ma, a jedynym co po nim pozostało jest dostępność wzrokowa oraz ramy, ozdobne i anachroniczne, dobrane do sztuki wielkich mistrzów dawnego malarstwa, których dotyczy większość tytułów książek. Kuskowski pokazał to co przed malarstwem – model martwej natury i to co po nim – albumy i opracowania, pomijając samo malarstwo. Artysta definiuje malarstwo bardzo szeroko mówiąc, że może nim być „wszystko, co opiera się na świetle i kolorze”. W tym szerokim pojęciu nie rezygnuje z jego zmysłowego charakteru, ale z produktu końcowego, nieodzownego moim zdaniem w tej dziedzinie sztuki, jakim jest obraz. Nie mam tu na myśli jedynie dwuwymiarowego przedmiotu, ale przede wszystkim zapis gestu artysty, ślad po pewnym artystycznym wydarzeniu, ale też zapis myśli (lub wrażenia) przetworzonej na język malarski, a więc o charakterystycznych cechach, różniący się od tego co w rzeczywistości.

Malarstwo bowiem, moim zdaniem, jest pewnego rodzaju przetworzeniem świata i jego interpretacją. Ten przekaz odbierany wzrokowo jest „otwarty” na widza – podoba się albo się nie podoba, przyciąga lub odpycha. Dopiero ów bodziec wzrokowy, u bardziej wyrobionego lub zainteresowanego odbiorcy, wywołuje myśl. Mimo powszechnego zjawiska zacierania granic między dziedzinami sztuki, ale także między sztuką i nauką (w tym filozofią), trzeba przyznać, że artysta na wystawie w Atlasie Sztuki niebezpiecznie przesunął granice, i nie zostawił zbyt wiele miejsca samemu, tytułowemu malarstwu, pozostawiając ciasną przestrzeń sztuce, która zmuszona jest tu ustąpić filozofii.

Kuskowski pokazuje grzbiety książek i zamyka je ramami, sprowadza malarstwo nie tylko do wiedzy o malarstwie, pokazując imponujące albumy, ale do jej opakowania. W dzisiejszych czasach częściej oglądamy prace w środkach przekazu niż w oryginale, ale przede wszystkim o nich czytamy i choć na ładny grzbiet książki na półce miło patrzeć, to wierzę, że bardziej interesuje nas zawartość niż okładka. Możliwe również, że zginął gdzieś duch oryginału, jego aura, niewytłumaczalna energia, albo też nasza wrażliwość ten szczególny rodzaj energii przestała odbierać.

Artysta wydaje się być rozczarowany odbiorcą, malarstwem i muzeum (część z książkami w moim odczuciu bardziej porusza problem muzeum i dostępności sztuki niż samego malarstwa). Nie wykluczone, że dotyczy to tylko sztuki dawnej, dla której charakterystyczne są złote, ciężkie ramy i odbiorców tej sztuki, ponieważ wśród uwięzionych książek większość pozycji dotyczyła dawnych mistrzów. Podobnie jak podniesiony przez artystę temat: martwa natura. A co z malarstwem współczesnym, które rozwiodło się ze złotem przyciężkawych ram?

Są osoby, które kupują książki dla ich okładki, a może nawet dla zawartości, bo „to dobra pozycja i na regale warto ją mieć, poza tym ładnie wygląda”, ale mam wątpliwości, czy tacy odbiorcy przyjdą do galerii, jestem natomiast pewna, że ich percepcja zatrzyma się na doznaniu wzrokowym. Jeżeli zaś nie przyjdą lub nie pojmą, to po co to robić? Kuskowski zatem zwraca uwagę na pewien problem, jednak w postawie artysty nie widać chęci zmiany zaobserwowanej sytuacji, albo też artysta nie posiada zbyt dobrego zdania o odbiorcach sztuki, którym można wmówić, że malarstwem jest wszystko, o czym zadecyduje artysta i oczekiwać, że taką sytuację zaakceptują.

Wystawie towarzyszy katalog, w którym mamy do czynienia z sytuacją odwrotną – zaczyna się od myśli, kończy na wzroku (na regał – za cienki). Tam znajdziemy uzasadnienie filozoficzne wystawy, które jest jej integralną częścią, a do którego tu się nie odniosłam. Z tego powodu można zarzucić mi nierzetelność w pisaniu recenzji, ale wierzę, że dobra sztuka i bez rozbudowanej filozofii się broni.

fotografie: z archiwum Atlasa Sztuki