nasza galeria
artysci
sztuka w Lodzi
architektura
linki
kontakt


pagerank


PARTNERZY

archiwum

Wyszukaj z Google

 

powrót

Malarstwo - brak prądu!

Ada Braun

W Ośrodku Propagandy Sztuki miała miejsce wystawa laureatów konkursu im. Eugeniusza Gepperta. Mimo, zamieszczonej już na Łódź-art recenzji z tego wydarzenia, nie mogę się powstrzymać przed dodaniem paru cierpkich uwag, do idyllicznego obrazu wystawy, jaki się z niej wyłonił.

Autorka zapewne przez wrodzony takt pominęła kilka zgrzytów, których moim zdaniem jurorom nie można darować. Przyjrzyjmy się więc niektórym co najmniej wątpliwym wyborom kuratorów.

Trendy 2007 wybierali: Sarmen Beglarian, Przemysław Jędrowski, Jarosław Lubiak, Cezary Klimaszewski, Tomasz Kozak, Tomasz Malec, Adrianna Prodeus, Katarzyna Roj, Ewa Małgorzata Tatar, Dominik Kuryłek, Monika Weychert-Waluszko. To kuratorzy w większości młodzi, którzy z założenia mieli wykazać się rozeznaniem w środowisku swoich rówieśników lub artystów najwyżej kilka lat od nich młodszych. Trudno mi wypowiadać na temat kuratorów spoza Łodzi. Nie wiem czy miałkość, nijakość i wtórność prezentowanych prac jest wynikiem braku interesujących propozycji ze strony młodych twórców czy konsekwencją słabego rozeznania kuratorów nominujących w lokalnym środowisku twórczym. Przyznam, że taka sytuacja miała miejsce w przypadku łódzkich nominacji.

Bartłomiej Otocki pokazał trzy na pozór abstrakcyjne prace, malowane ze świadomością „tricków” op artu. W malarstwie tym widać też echa prac łódzkiej awangardy, jednak dość powierzchowne. Z na pozór abstrakcyjnej, fakturalnie potraktowanej struktury obrazu wyłaniają się zarysy fragmentów ludzkiego ciała. Obrazy sprawiają wrażenie jakby autor potraktował motyw filtrem z Photoshopa. Mimo niewątpliwych zalet warsztatowych, bo chyba nie łatwo uzyskać taki efekt ręcznie, patrząc na obrazy Otockiego, odczuwam natrętne DEJA VU.

Obok klasycznego i eleganckiego Otockiego Jarosław Lubiak postawił na eksperyment za wszelką cenę. Kaja Śródka zaznaczyła swoją obecność trzema obiektami. Pierwszy to ogromna rama z ubytkami, która jest zarazem formą szafki-gablotki na szkice malarskie. Nie zobaczymy jednak wszystkiego od razu. Aby ukazały nam się kolejne odsłony dzieła, ukryte pod warstwami mlecznego tworzywa z nieregularnie umieszczonymi prostokątnymi otworami, musimy wejść w z pracą w interakcję. Nie mamy jednak szans na nic oprócz mechanicznego otwierania kolejnych drzwiczek. Autorka zamiast pola do wyobraźni widza, które mogła mu zostawić choćby w postaci pustych prostokątów, postanowiła w gablotce zrobić wystawkę swoich szkiców, zapewne sądząc po ich formie, powstałych jeszcze podczas pierwszych lat studiów.

W kąciku Kaji Śródki na pewno nie było nudno. Czekały tam na widza również dwa krzesła, stojące naprzeciw krzywych luster, zrobionych z wypolerowanych blach. Na jednym nadrukowany został demoniczno-nawiedzony wizerunek autorki, w drugim można było zobaczyć swoje wykrzywione oblicze. Do tego jeszcze konstrukcja, na której autorka umieściła fragmenty z obrazów znanych z historii sztuki artystów. Obrazki można było obracać w koło, a na ich odwrocie, przekręcając od lewej do prawej, wyłaniało się słowo „nonsense”. I chyba ono najdosadniej podsumowuje przerost formy nad treścią, jaki ujawnił się w pracach absolwentki łódzkiej ASP. Jak komuś było mało wrażeń mógł jeszcze zajrzeć przez „wizjer” i zobaczyć słowo sztuka.

Trzeci łódzki laureat to Dawid Kawalec. Wydawałoby się, że skoro autor nie wykazuje się aktywnością wystawienniczą (dyplom 2002 i dwie wystawy od tego czasu w Muzeum Książki Artystycznej w Łodzi) to pewnie dokonuje prezentacji swoich dzieł, jak już jest pewien, że posunął sztukę do przodu. Kawalec jednak nie posunął, obrazki na sklejce to stare prace, a skoro Jarosław Lubiak odkrył je dopiero teraz i nie dostrzegł nikogo bardziej interesującego od Kawalca w środowisku młodych artystów z Łodzi, to może częściej powinien opuszczać muzealną instytucję i nie czekać aż zapuka tam młoda sztuka.

Kolejną osobliwością jest „Prosektorium” Wojtka Doroszuka – wybór Ewy Tatar i Dominika Kuryłka. Wideo zostało starannie schowane przed widzem niedorosłym, co też potwierdza kartka ostrzegawcza, przywieszona obok przestrzeni projekcji: Film tylko dla widzów dorosłych. Szkoda tylko, że artysta nie dorósł do problemu, który porusza. W filmie ‘Prosektorium” jesteśmy świadkami mycia i ubierania zmarłej – starszej, otyłej kobiety. Ciało kobiece jak widać nie przestaje mężczyzn fascynować, nawet po śmierci nie można dać mu świętego spokoju, tylko trzeba wystawiać na widok publiczny genitalia, odleżyny i sińce. Daleko temu quasi-reporterskiemu projektowi do pracy Zuzanny Janin „Widziałam własną śmierć”. Janin zebrała baty za odważną i bardzo osobistą realizację, która wiązała się z dużym obciążeniem psychicznym, a Doroszuk jest oklaskiwany i nagradzany. Nie mogę zrozumieć na czym polega ten fenomen. Mam wrażenie, że czym coś bardziej powierzchowne i efekciarskie, tym chętniej polscy kuratorzy to kupują. Honor Tatar i Kuryłka ratuje jednak nominacja interesującego i wielowarstwowego projektu Zorki Wollny.

Dyskusyjna jest też obecność na przeglądzie Marty Pajek. Abstrahując od treści animacji, zastanawia mnie co takie prace robią na przeglądzie malarstwa. Po obejrzeniu wystawy mam wrażenie, że Geppert ma problemy ze swoją tożsamością. Zdecydowanie nie chce być przeglądem malarstwa w stylu Bielskiej Jesieni, ale najwyraźniej nie zamierza też zrezygnować z malarstwa jako „dziedziny przewodniej”, podpisując pod malarstwo inne działania, które nie mają z nim nic wspólnego. Nie chcę przez to powiedzieć, że video nie można rozpatrywać w kategorii malarstwa. Jednak "Prosektorium" Doroszuka, w przeciwieństwie do jego drugiego filmu „Picnic” nie miało z malarstwem nic wspólnego. Chyba, że za malarski element uznamy makijaż aplikowany trupowi.

Może Geppert jest konkursem, na którym powinno się poruszyć problem współczesnego myślenia o malarstwie. Sprawdzić czy działania współczesnych malarzy zaczynają się i kończą na prostokątnym płótnie. Czy jedyną formułą rozszerzającą malarstwo jest video-art.? Czy "przedstawiający - nieprzedsytawiający" to jedyne kategorie według których patrzy się dziś na obraz. Czy rzeczywiście młodym twórcom brak witalności i spontaniczności oraz twórczego interpretowania historii form malarskich?

czytaj więcej